Podróżowanie to piękne i kształcące doświadczenia... Dzięki zeszłorocznemu wyjazdowi do Portugalii i Hiszpanii utwierdziłam się w tym przekonaniu. Czas płynie, wspomnienia
pozostają…Do listy wspominanych miejsc i związanych z nimi przeżyć dołączyłam kolejne…
Lizbona, Fatima, Aljustrel, Obidos, Tomar, Coimbra, Braga, Santiago de
Compostela, Porto, Batalha, Alcobaca... Przez te miejsca przebiegał szlak tygodniowego wędrowania.
W STOLICY FADO
Wieczorem
w niedzielę 10 czerwca wyruszyliśmy na lotnisko do Warszawy, a stamtąd
następnego dnia rano wylecieliśmy do Lizbony. W stolicy Portugalii
wylądowaliśmy około południa. Miasto już z lotu ptaka prezentowało się
imponująco, a to był zaledwie przedsmak tego, co mieliśmy zobaczyć i przeżyć w
ciągu najbliższego tygodnia.
 |
Pędzące lizbońskimi uliczkami jak szalone tramwaje |
Jako pierwszy zwiedziliśmy kościół św. Antoniego Padewskiego. Ciekawostką może być fakt, iż ów święty,
kojarzony zwykle z włoska Padwą, był Portugalczykiem i urodził się właśnie w
Lizbonie, malowniczo położonej na siedmiu wzgórzach rozciągających się nad ujściem rzeki Tag. Wspominam ją m.
in. jako miasto rosnących wzdłuż ulic jacarand, czyli
drzew obficie obsypanych pięknymi fioletowymi kwiatami oraz mknących wąskimi, stromymi uliczkami żółtych tramwajów.
 |
Lizbońskie jacarandy |
 |
Monasterio de Jeronimos |
Podczas
kilku godzin spędzonych w Lizbonie mogliśmy zobaczyć uznawany za perłę stylu
manuelińskiego klasztor Hieronimitów (Monasterio de Jeronimos), zbudowany jako
wotum za pomyślną wyprawę Vasco da Gamy do Indii, Pomnik Odkrywców przedstawiający
pochód odkrywców na czele z Henrykiem Żeglarzem oraz Torre de Belem, czyli
białą wieżę, która broniła port prze atakiem od strony morza. Spacerkiem
przeszliśmy także przez Alfamę, najstarszą
i jedną z ważniejszych lizbońskich dzielnic, nazywaną „historyczną duszą miasta”. W XIX
wieku stała się ona małą stolicą melancholijnego fado, czyli typowo
portugalskiego gatunku muzycznego, jaki można kojarzyć z rzewnymi, pięknymi
pieśniami śpiewanymi przez wykonawcę przy akompaniamencie gitar. Mój zachwyt tą muzyką trwa do dziś, np. piosenkami Marizy: http://youtu.be/OzrUs08-SWs
 |
Torre de Bele |
 |
Pomnik odkrywców |
 |
Alfama |
O KROK OD COVA DA IRIA
 |
Aljustrel |
Wczesnym
wieczorem dotarliśmy do Fatimy. Stała się ona naszym domem na czas pobytu w Portugalii. W kolejnych dniach dokładniej poznawaliśmy to liczące 8 tys.
mieszkańców miasteczko. Odwiedziliśmy Aljustrel, czyli miejsce zamieszkania
Łucji, Hiacynty
i Franciszka.
 |
Aljustrel |
 |
Fatima |
NIE TYLKO FATIMA
Oprócz Fatimy zobaczyliśmy
jeszcze wiele innych pięknych miejsc i zabytków, z których kilka wpisanych
zostało na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO ( np. zespół klasztorny Convento
de Cristo w Tomar, najstarsze budynki w Porto, klasztor Matki Boskiej
Zwycięskiej w Batalhi, klasztor cystersów w Alcobace).
 |
Tomar |
Pierwszym
po Fatimie i oddalonej od niej o kilka kilometrów, otoczonej gajami oliwnymi
wiosce Aljustrel odwiedzonym przez nas miejscem było Tomar założone w XII wieku
przez pierwszego wielkiego mistrza zakonu templariuszy w Portugalii – Gualdina
Paisa. Znajduje się tu potężny, imponujący zamek mieszczący Convento de Cristo,
czyli zespół klasztorny, który był portugalską siedzibą templariuszy i Zakonu
Chrystusowego. Budowano go przez prawie 400 lat. Można w nim znaleźć ślady
kilku stylów: romańskie mury, gotyckie sklepienia, renesansowe krużganki,
obfitość manuelińskich zdobień.
 |
Urocze uliczki Obidos |
W tym samym dniu późnym popołudniem dotarliśmy do
Obidos, miasteczka malowniczo położonego na wzgórzu, zamkniętego w obrębie XVI
– wiecznych murów, na które można wejść i podziwiać z nich panoramę okolicy. Co roku jesienią odbywa się tu
Międzynarodowy Festiwal Czekolady. Uczestniczący w nim cukiernicy przez kilka
dni prezentują czekoladowe specjały. Ponieważ my zawitaliśmy tam w czerwcu,
pozostało nam jedynie wierzyć na słowo, obejść się smakiem i ewentualnie te
wszystkie pyszności sobie wyobrazić. Może to i dobrze...
Kolejny dzień rozpoczęliśmy wyprawą do położonej
nad rzeką Mondego
 |
Coimbra |
Coimbry, pierwszej stolicy Portugalii, gdzie zwiedziliśmy
klasztor św. Klary (Santa Clara) związany ze św. Elżbietą Portugalską (inaczej
Izabelą), kościół Świętego Krzyża (Santa Cruz) (tutaj pochowano Alfonsa I,
pierwszego króla Portugalii i jego następcę, Sancho I) oraz Velha Universidade,
czyli uniwersytet ufundowany w 1290 roku, a w 1537 roku na stałe ulokowany w pomieszczeniach Pałacu Królewskiego.
 |
Braga |
Z Coimbry wyruszyliśmy do
usytuowanego wśród drzew na wzgórzu oddalonym od Bragi o 5 km sanktuarium Bom Jesus (Dobry Jezus). Sprzed świątyni, do której prowadzą
gigantyczne schody symbolizujące duchową wędrówkę do nieba, mogliśmy podziwiać
malowniczą panoramę okolicy. Na dole wspomnianych schodów znajduje się Droga
Krzyżowa z kaplicami męki Jezusa. Ich środkowa część to Schody Pięciu Zmysłów z symbolizującymi ludzkie zmysły
posągami. Natomiast górną partię stanowią Schody Trzech Cnót z figurami
uosabiającymi Wiarę, Nadzieję i Miłość. Na szczyt można też dojechać XIX – wieczną kolejką o napędzie wodnym.
Wieczorem tego samego dnia
opuściliśmy Portugalię, by cały następny dzień spędzić w położonym 35 km od wybrzeża Oceanu Atlantyckiego hiszpańskim Santiago de
Compostela.
U GROBU ŚW. JAKUBA
Santiago de Compostela. Miejsce spoczynku św. Jakuba Większego, jednego z dwunastu apostołów
Jezusa. W średniowieczu jeden z trzech głównych (obok Rzymu i Ziemi Świętej)
celów pątnictwa, do którego pielgrzymowali ludzie wszystkich stanów.
 |
Katedra w Santiago de Compostela |
Tradycja podaje, że w VII wieku miano sprowadzić z
Jerozolimy do Compostelli w Hiszpanii relikwie św. Jakuba, którego symbolem
jest muszla. Nazwa Compostella ma się wywodzić od łacińskich słów Campus stellae (Pole gwiazdy), bowiem relikwie świętego,
przywiezione najpierw do miasta Iria, zaginęły i dopiero w IX wieku miał je
odnaleźć biskup prowadzony cudowną gwiazdą. Hiszpańska zaś nazwa Santiago
znaczy po polsku święty Jakub. Dwie te nazwy łączy się w jedno, stąd nazwa miasta dziś brzmi Santiago de Compostella.
Zaraz
po przyjeździe miasto zaskoczyło mnie po pierwsze: długością dnia (o godz. 2200
jest tam jeszcze zupełnie widno),
po drugie: pogodą. Otóż wybierając się do Portugalii i Hiszpanii, byłam święcie
przekonana, że są to kraje, w których każdego dnia świeci słońce... W związku z
powyższym nie przygotowałam się na to, że ewentualnie może być zimno lub
deszczowo. Po co? Jadąc do krain
słońca? O naiwności... Deszcz padał, a jakże, przez cały nasz pobyt w Santiago
de Compostela, co podobno tutaj jest normą, ale wiedza ta dotarła do mnie dopiero po fakcie.
Słuszne zatem jest stwierdzenie, że podróże kształcą....
Pomimo
pogody udało się nam jednak zwiedzić stare miasto, ale przede wszystkim
nawiedziliśmy katedrę z grobem św. Jakuba budowaną od XI-XII do XVIII wieku.
Znajduje się w niej olbrzymia kadzielnica botafumeiro (o wysokości 160 cm i
wadze 80 kg), zawieszona pod kopułą katedry, uroczyście zapalana przy
szczególnych okazjach. Jej obsługa, rozpalenie i rozkołysanie jest zadaniem
ośmiu specjalnych funkcjonariuszy katedralnych ubranych w purpurowe szaty.Trzeba przyznać, że latające nad głowami zgromadzonych kadzidło robi wrażenie...
ZNÓW W PORTUGALII
Krótki pobyt w Santiago de
Compostela zakończyliśmy w sobotę. Po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę
 |
Atlantyk |
powrotną do Portugalii. Na ten dzień zaplanowane było zwiedzanie Porto. Zatrzymaliśmy
się nad Atlantykiem, by choć przez kilkadziesiąt minut nacieszyć się
imponującym widokiem oceanu i doświadczyć siły jego fal. To nic, że niejeden z
nas zakończył swe spotkanie z wodami oceanu w mokrym ubraniu... Jest co
wspominać... Zanim dotarliśmy do Porto, ubrania wyschły, zwłaszcza że dzień był
już upalny.
TA OSTATNIA NIEDZIELA, TE OSTATNIE
WRAŻENIA…
W końcu nastała niedziela,
czyli ostatni dzień na portugalskiej ziemi. Zanim opuściliśmy ojczyznę Franciszka, Łucji i Hiacynty, zatrzymaliśmy
się jeszcze w dwóch miejscach: Batalhi i Alcobace.
W Batalhi zwiedziliśmy stanowiący połączenie gotyku i stylu manuelińskiego
dominikański klasztor Matki
 |
Alcobaca |
 |
Batalha |
Boskiej Zwycięskiej (de Santa da Victoria), którego
trwającą 150 lat budowę w roku 1385 zainicjował król Jan I w podzięce za
zwycięstwo w bitwie pod Aljubarottą. Natomiast w Alcobace mogliśmy podziwiać opactwo cystersów założone w 1153 roku przez
Alfonsa I Zdobywcę, pierwszego króla Portugalii.
Potem,
chcąc, nie chcąc, dotarliśmy na lizbońskie lotnisko, by po tygodniu pełnym
wrażeń znów wejść na pokład samolotu i wyruszyć do Polski. Komu w drogę,
temu... skrzydła! Samolot startuje, wzbija się... I znów jesteśmy w
przestworzach.... Ostatnie spojrzenie na Lizbonę, na czerwone dachy białych
budynków... Hasta la vista!
 |
Ostatnie spojrzenie na Lizbonę i ... Hasta la vista!
|
Dzięki obrazom i dźwiękom, takim jak w tych filmikach i piosenkach, po prostu odpływam we wspomnienia... Cudowne miejsca, cudowna muzyka... Powiedzieć, że to piękne, to za mało...
http://youtu.be/WqZjp3twbd0
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=R3rgTe1tffs
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=jSpBBl9zESA
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=R3rgTe1tffs