niedziela, 28 kwietnia 2013

Rzym 2011


Przełom września i października 2011 roku. Po raz drugi w życiu dane mi było pojechać do Rzymu, by spędzić tam co prawda zaledwie trzy dni, ale trzeba przyznać, że były to niezwykle bogate we wrażenia, niepozbawione trudu i wysiłku, intensywnie przeżyte chwile.

U GROBU BŁ. JANA PAWŁA II

Wyjazd odbył się w cztery miesiące po beatyfikacji Jana Pawła II, a nawiedzenie grobu nowego błogosławionego i podziękowanie za jego niezwykły pontyfikat stanowiło główny cel pielgrzymki. Dlatego wyjątkowym przeżyciem było uczestnictwo w niedzielnej mszy
Anioł Pański z Benedyktem XVI
świętej w kaplicy św. Sebastiana, do której po majowej beatyfikacji przeniesiona została z podziemi bazyliki św. Piotra trumna z ciałem papieża Polaka. Natomiast miejscem ostatniej przed powrotem do Polski mszy był kościół św. Ducha, gdzie znajdują się relikwie bł. Jan Pawła II i w sposób szczególny czczone jest Boże Miłosierdzie i jego apostołka, św. Faustyna. 

           W słoneczne niedzielne południe na Placu św. Piotra uczestniczyliśmy także w modlitwie „Anioł Pański” prowadzonej przez papieża Benedykta XVI (gdzież bym się wtedy spodziewała, że w niecałe dwa lata później będzie to emerytowany biskup Rzymu), a po południu kontynuowaliśmy zwiedzanie Rzymu.

KRÓTKO ALE INTESYWNIE 

Pobyt w Wiecznym Mieście był krótki, ale wypełniony niezwykle bogatym i ciekawym programem, jaki realizowaliśmy na czele z doskonale przygotowaną, bogatą w wiedzę przewodniczką, Polką od lat mieszkającą w Rzymie.  

 

Bazylika św. Jana na Lateranie

Figura św. Pawła przed
bazyliką św. Pawła za Murami

Wejście na teren katakumb św. Kaliksta
  


Opactwo Tre Fontane














W sobotę nawiedziliśmy dwie z rzymskich bazylik: św. Jana na Lateranie oraz św. Pawła za Murami, a także Święte Schody, katakumby św. Kaliksta, kościółek „Quo vadis” i Opactwo Tre Fontane, gdzie został ścięty św. Paweł, a w miejscach, w które uderzyła jego głowa, wypłynęły trzy źródełka. W kolejnych z rzymskich bazylik, czyli św. Piotra i Santa Maria Maggiore, modliliśmy się następnego dnia. Byliśmy także w innych świątyniach, m. in. w Panteonie, który od VII wieku jest użytkowany jako kościół katolicki pw. Santa Maria ad Martyres – Najświętszej Marii Panny od Męczenników, w kościółku z oryginalnym obrazem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, w kościele św. Andrzeja delie Fratte, gdzie św. Maksymilian Kolbe otrzymał święcenia kapłańskie i odprawił pierwszą mszę świętą.  
Spacerując po mieście w słońcu i przy bezchmurnym, błękitnym niebie, podziwialiśmy jeszcze wiele innych pięknych, znanych miejsc i zabytków, a wśród nich rzymskie fontanny (np. Czterech Rzek, Di Trevi, Neptuna), place (np. Piazza Navona), Most Anielski, Pałac Anioła, Koloseum, Forum Romanum, Forum Trajana, Kapitol, Schody Hiszpańskie i wiele innych.
Koloseum

Most Anielski z Pałacem Anielskim w tle

Panteon

Piazza Navona

Forum Roman





































































 
Bazylika św. Piotra w blasku porannego słońca

Spacer po Rzymie

Niezapomnianych doznań artystycznych dostarczyła wizyta w Muzeach Watykańskich. Oczywiście niemożliwością jest zobaczenie wszystkich zgromadzonych tam eksponatów, ponieważ podobno trzeba byłoby na to poświęcić kilka lat, ale to, co zdążyliśmy zobaczyć i tak zrobiło ogromne wrażenie. Czymś niezwykłym jest możliwość podziwiania znanych dotąd z albumów fresków Michała Anioła zdobiących Kaplicę Sykstyńską, ale jeszcze głębsze przeżycia wynikają ze świadomości bycia w miejscu, w którym podczas konklawe kardynałowie wybierają papieża.
Muzea watykańskie

Eksponaty w Muzeach watykańskich

Kopuła bazyliki św. Piotra. Widok z ogrodów watykańskich

Urocza fotografia papieża na jednej z muzealnych ekspozycji

 

 

 

 

 

 
Watykańskie zaułki

Watykańskie zaułki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

POMIMO TRUDU I ZMĘCZENIA WARTO

            Łatwo nie było. Podróż samolotem szybka, wygodna, ale pomyliłby się ktoś, sądząc, że weekend w Rzymie był pobytem wypoczynkowym. Na rzymskim lotnisku wylądowaliśmy po północy. Czasu na sen zostało niewiele, bo dzień zaczynaliśmy po godz. 530, zatem Wieczne Miasto witaliśmy nieco zaspanymi spojrzeniami. Pierwszy dzień można by nawet uznać za test sprawnościowy, gdyż po dotarciu w zaplanowane miejsca autobusami miejskimi i metrem dalej poruszaliśmy się piechotą, ale dzięki temu zwiedzało się ciekawiej, choć nie bez zmęczenia. Równie męczące były pozostałe dwa dni włącznie z powrotem do Polski po godz. 300 w nocy. Jednakże cały ten trud, zmęczenie, wysiłek, bolące nogi są niczym w porównaniu z możliwością bycia w miejscach tak ważnych w dziejach chrześcijaństwa, z wrażeniami, jakie na zawsze pozostaną w sercu człowieka, ubogacając je i skłaniając do zadumy nad własnymi życiowymi postawami.
                                                                                                    

2 komentarze:

  1. Moje niespełnione marzenie - zobaczyć Rzym i być blisko tych miejsc, w których pozostała cząstka bł. Jana Pawła II.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Marzenia się spełniają, ale nie tak i nie wtedy, kiedy tego pragniemy." /M. Dąbrowska/ Dla mnie kiedyś zobaczyć Rzym to nawet nie było marzenie, bo wydawało mi się, że taki wyjazd jest po prostu poza moim zasięgiem... A jednak się udało... Czasami zdarzają się w życiu takie miłe niespodzianki ;) I tego też życzę, bo rzeczywiście, dotknąć miejsc związanych z bł. Janem Pawłem II, modlić się przy jego grobie, być w Kaplicy Sykstyńskiej, na Placu św. Piotra, katakumbach, spojrzeć na koloseum i wiele innych miejsc, które można by tu wyliczać i wyliczać, to naprawdę niezapomniane wrażenia...

      Usuń