Przełom września i października 2011 roku. Po raz drugi w życiu dane mi było pojechać do Rzymu, by spędzić tam co prawda zaledwie trzy dni, ale trzeba przyznać, że były to
niezwykle bogate we wrażenia, niepozbawione trudu i wysiłku, intensywnie
przeżyte chwile.
U GROBU BŁ. JANA PAWŁA II
Wyjazd
odbył się w cztery miesiące po
beatyfikacji Jana Pawła II, a nawiedzenie grobu nowego błogosławionego i
podziękowanie za jego niezwykły pontyfikat stanowiło główny cel pielgrzymki.
Dlatego wyjątkowym przeżyciem było uczestnictwo w niedzielnej mszy
Anioł Pański z Benedyktem XVI
świętej w kaplicy św.
Sebastiana, do której po majowej beatyfikacji przeniesiona została z podziemi bazyliki św. Piotra
trumna z ciałem papieża Polaka. Natomiast miejscem ostatniej przed powrotem do
Polski mszy był kościół św. Ducha, gdzie znajdują się relikwie bł. Jan Pawła II
i w sposób szczególny czczone jest Boże Miłosierdzie i jego apostołka, św.
Faustyna. W
słoneczne niedzielne południe na Placu św. Piotra uczestniczyliśmy także w
modlitwie „Anioł Pański” prowadzonej przez papieża Benedykta XVI (gdzież bym się wtedy spodziewała, że w niecałe dwa lata później będzie to emerytowany biskup Rzymu), a po południu
kontynuowaliśmy zwiedzanie Rzymu.
KRÓTKO ALE INTESYWNIE
Pobyt w Wiecznym Mieście był krótki,
ale wypełniony niezwykle bogatym i ciekawym programem, jaki realizowaliśmy na
czele z doskonale przygotowaną, bogatą w wiedzę przewodniczką, Polką od lat
mieszkającą w Rzymie.
Bazylika św. Jana na Lateranie
Figura św. Pawła przed
bazyliką św. Pawła za Murami
Wejście na teren katakumb św. Kaliksta
Opactwo Tre Fontane
W sobotę nawiedziliśmy dwie z rzymskich bazylik: św. Jana na Lateranie
oraz św. Pawła za Murami, a także Święte Schody, katakumby św. Kaliksta, kościółek „Quo vadis”
i Opactwo Tre Fontane, gdzie został ścięty św. Paweł, a w miejscach, w które
uderzyła jego głowa, wypłynęły trzy źródełka. W kolejnych z rzymskich bazylik,
czyli św. Piotra i Santa Maria Maggiore, modliliśmy się następnego dnia.
Byliśmy także w innych świątyniach, m. in. w Panteonie, który od VII wieku jest
użytkowany jako kościół katolicki pw. Santa Maria ad Martyres – Najświętszej
Marii Panny od Męczenników, w kościółku z oryginalnym obrazem Matki Boskiej
Nieustającej Pomocy, w kościele św. Andrzeja delie Fratte, gdzie św.
Maksymilian Kolbe otrzymał święcenia kapłańskie i odprawił pierwszą mszę
świętą.
Spacerując po mieście w
słońcu i przy bezchmurnym, błękitnym niebie, podziwialiśmy jeszcze wiele innych
pięknych, znanych miejsc i zabytków, a wśród nich rzymskie fontanny (np. Czterech Rzek, Di Trevi, Neptuna), place (np. Piazza Navona), Most
Anielski, Pałac Anioła, Koloseum, Forum Romanum, Forum Trajana, Kapitol, Schody
Hiszpańskie i wiele innych.
Koloseum
Most Anielski z Pałacem Anielskim w tle
Panteon
Piazza Navona
Forum Roman
Bazylika św. Piotra w blasku porannego słońca
Spacer po Rzymie
Niezapomnianych
doznań artystycznych dostarczyła wizyta w Muzeach Watykańskich. Oczywiście
niemożliwością jest zobaczenie wszystkich zgromadzonych tam eksponatów,
ponieważ podobno trzeba byłoby na to poświęcić kilka lat, ale to, co zdążyliśmy
zobaczyć i tak zrobiło ogromne wrażenie. Czymś niezwykłym jest możliwość
podziwiania znanych dotąd z albumów fresków Michała Anioła zdobiących Kaplicę
Sykstyńską, ale jeszcze głębsze przeżycia wynikają ze świadomości bycia w
miejscu, w którym podczas konklawe kardynałowie wybierają papieża.
Muzea watykańskie
Eksponaty w Muzeach watykańskich
Kopuła bazyliki św. Piotra. Widok z ogrodów watykańskich
Urocza fotografia papieża na jednej z muzealnych ekspozycji
Watykańskie zaułki
Watykańskie zaułki
POMIMO TRUDU I ZMĘCZENIA WARTO
Łatwo nie było. Podróż
samolotem szybka, wygodna, ale pomyliłby się ktoś, sądząc, że weekend w Rzymie był pobytem wypoczynkowym. Na rzymskim lotnisku
wylądowaliśmy po północy. Czasu na sen zostało niewiele, bo dzień zaczynaliśmy po godz. 530,
zatem Wieczne Miasto witaliśmy nieco zaspanymi spojrzeniami. Pierwszy dzień
można by nawet uznać za test sprawnościowy, gdyż po dotarciu w zaplanowane
miejsca autobusami miejskimi i metrem dalej poruszaliśmy się piechotą, ale
dzięki temu zwiedzało się ciekawiej, choć nie bez zmęczenia. Równie męczące
były pozostałe dwa dni włącznie z powrotem do Polski po godz. 300 w nocy. Jednakże cały ten trud, zmęczenie, wysiłek, bolące
nogi są niczym w porównaniu z możliwością bycia w miejscach tak ważnych w dziejach chrześcijaństwa, z
wrażeniami, jakie na zawsze pozostaną w sercu człowieka, ubogacając je i skłaniając do
zadumy nad własnymi życiowymi postawami.
"Marzenia się spełniają, ale nie tak i nie wtedy, kiedy tego pragniemy." /M. Dąbrowska/ Dla mnie kiedyś zobaczyć Rzym to nawet nie było marzenie, bo wydawało mi się, że taki wyjazd jest po prostu poza moim zasięgiem... A jednak się udało... Czasami zdarzają się w życiu takie miłe niespodzianki ;) I tego też życzę, bo rzeczywiście, dotknąć miejsc związanych z bł. Janem Pawłem II, modlić się przy jego grobie, być w Kaplicy Sykstyńskiej, na Placu św. Piotra, katakumbach, spojrzeć na koloseum i wiele innych miejsc, które można by tu wyliczać i wyliczać, to naprawdę niezapomniane wrażenia...
Moje niespełnione marzenie - zobaczyć Rzym i być blisko tych miejsc, w których pozostała cząstka bł. Jana Pawła II.
OdpowiedzUsuń"Marzenia się spełniają, ale nie tak i nie wtedy, kiedy tego pragniemy." /M. Dąbrowska/ Dla mnie kiedyś zobaczyć Rzym to nawet nie było marzenie, bo wydawało mi się, że taki wyjazd jest po prostu poza moim zasięgiem... A jednak się udało... Czasami zdarzają się w życiu takie miłe niespodzianki ;) I tego też życzę, bo rzeczywiście, dotknąć miejsc związanych z bł. Janem Pawłem II, modlić się przy jego grobie, być w Kaplicy Sykstyńskiej, na Placu św. Piotra, katakumbach, spojrzeć na koloseum i wiele innych miejsc, które można by tu wyliczać i wyliczać, to naprawdę niezapomniane wrażenia...
Usuń